Aby było kreatywnie! :-)
czwartek, 31 grudnia 2015
wtorek, 29 grudnia 2015
Buciki
Fotel oczekiwania vs. rzeczywistość :-)
Rzeczywistość pozostawia trochę do życzenia. Ale tworząc ten fotel spędziłam cudowny czas. Oczywiście rozmarzyłam się też o fotelu 1:1....
Kolorystycznie jestem bardzo zadowolona. Zielone paski i niebieskie nóżki nawiązują do łóżka. Ale nie jest to tak samo masywny mebel.
First miniatur armchair |
Lucy with her new armchair |
Time for chillout :-) |
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Fotelowe love
Zawsze marzyłam o fotelu z wysokim oparciem, w którym można sie zagłębić z gorącą czekoladą i wciągającą książką. Niestety warunki mieszkalne nie pozwalają mi na tego rodzaju fanaberie.
Ale przyszły dom Lucy to co innego.
Moze do ideału jeszcze mu bedzie daleko, ale pierwszy, własny fotel właśnie powstaje.
poniedziałek, 21 września 2015
Błękite Łoże
sobota, 19 września 2015
Czeka mnie wyzwanie
Trzymajcie kciuki aby coś z niej zostało...
piątek, 18 września 2015
Łóżkowa historyjka
Gdy tylko dostrzegła obleczoną w białą kokardą niespodziankę, radośnie podbiegła, chcą jak najszybciej sprawdzić cóż to takiego.
TAK! Na jej materacu leżała upragniona kołdra i dwie poduszki.
No i jak tu nie przespać takiego dnia! ;-)
wtorek, 1 września 2015
Szybki update
Dziś szybciutko pragnę pokazać, że nieszczęsne ubrania skończyłam i miało to już w miesiącu Lipcu! Ale tak mnie sfrustrowala ich "produkcja", że miniatury poszły w miesięczną odstawkę.
Torba typu chlebaczek czeka na wykończenie.
Bielizna jest.
Modna miętowa spódnica oraz bluzeczka gotowe.
Buty? Nie pytajcie. ..
ale za to po dlugich debatach z samą sobą mogę Wam przedstawić Łucję ;-)
A niedłogo wyczekany urlop i zamierzam coś podgonić i przetestować imieninowolipcowe prezenty do mojego małego warsztatu stolarskiego :) :) ;)
sobota, 18 lipca 2015
In progress
Jak tak dalej pójdzie moja bezimienna lalka zostanie bez ubrań, mebli i domu. Za to ja wypełnię swoje mieszkanie masą materiałów i rozpoczętych pomysłów.
niedziela, 5 lipca 2015
Z psychiatryka do sypialni
- lalka nie byle jaka - musi być piękna i od początku budowy ma być bohaterką
- oraz muszę zostać posiadaczką porcelanowego zestawu obiadowego.
Heidi Ott is plannig new bedroom |
Heidi Ott in Magic's Dollhouse |
New "old" books |
poniedziałek, 8 czerwca 2015
W świetle świec
Heidi Ott |
Heidi Ott 1/12 |
Heidi Ott 1/12 |
niedziela, 7 czerwca 2015
Peruka, podejście drugie oraz sesja w blasku świec
My miniature wig |
Miniature wig for Heidi Ott |
My Heidi Ott |
Heidi Ott w blasku świec - zajawka kolejnego postu ;-) |
Lokatorka
Błękitnooka |
sobota, 6 czerwca 2015
Łóżko cz. 2 i niekończąca się historia
piątek, 5 czerwca 2015
Pierwsze zakupy i produkcja łóżka cz. 1
Pierwsze zakupy powiązane z moim domkiem, były bardzo ale to bardzo trudne. No bo na co się zdecydować? Czy zaczynam od stolarki, czy od szycia, czy od mas termoplastycznych, czy od małych papierowych akcesoriów???
Od przeglądania internetu głowa rozbolała. No ale trzeba ruszyć.
Szybka męska decyzja i stawiam na meble. Meble ręcznie robione z balsy. Lista zakupów rośnie, brak wiedzy i doświadczenia nie pomaga. Zresztą nigdy balsy w dłoni nie miałam. Wybrałam dwa kleje, matę samoregenerującą się, skalpel. W związku z tym, że jeszcze będzie szykowane łoże, dokupiłam ścierki.
Bardzo podobają mi się tapicerowane łóżka. Pierwotnie myślałam o musztardowym, pikowanym zagłówku z rzeźbioną różą. Dlatego też na projekcie po lewej możecie zobaczyć żółty kolor. Są też załączone dwa z kilku zdjęć, które były dla mnie inspiracją. Kolor drewna natomiast ma być może mało oryginalnie mahoniowy.
Niestety wśród materiałów jakie otrzymałam nie znalazłam koloru musztardy. Ale czego się spodziewać po nieaktualnym próbniku materiałów do tapicerki mebli. Ostatecznie musiałam się zdecydować na oliwkową zieleń. Nie przewidziałam tylko, że jest ona w pełni nie fotogeniczna i w zależności od jej widzimisię przybiera inny kolor.
Produkowanie mebla zaczęłam od rzeczy, które nie są mi całkowicie obce, czyli od szycia. Przynajmniej tak mi się wydawało na początku. Kilka elementów pokrowca udało mi się faktycznie zszyć. Natomiast znaczną większość potraktowałam Wikolem. I w tym momencie ciesze się po stokroć, że wikol jest w miarę uniwersalny i materiał również sklei.
Trzy warstwy gąbko zmywaka, tektura modelarska dla wzmocnienia między 2 a 3 warstwą gąbki. Tektura spowodowała, ze materac jest w miarę sztywny, nie odkształci się oraz miałam jak zrobić mocne pikowania. Liczę na to, że pozostaną one w takiej wersji. Wszystko wycinałam zakupionym skalpelem... małym... bardzo małym skalpelem. Proces klejenia, naciągania, zszywania, naciągania pikowań, żmudny. Wielokrotnie zastanawiałam się czy efekt końcowy w ogóle do czegokolwiek będzie podobny. Jednym z problemów był bardzo cienki stary materiał z poszwy prababci. Drobne różyczki i kropeczki na materiale udało się wyeksponować wszywając biały materiał pod spód.
Reakcja rodziny, gdy wysyłałam im zdjęcie gotowego materaca - bezcenna. Nikt się nie zorientował, że jest on w skali 1/12.
Jednym słowem pierwszy przedmiot zrobiony z sukcesem.
niedziela, 1 marca 2015
Marzenie przelane na papier
Ileż to ja planowałam, jakich domków nie wymyśliłam. W końcu dwa lata to naprawdę dużo czasu.
Pierwszy projekt, dwa lata temu, rozrósł się w tak zastraszającym tempie (na papierze, rzecz jasna), że ostatecznie podjęłam decyzje o odroczeniu jego realizacji do czasu dorobienia się pokaźnych rozmiarów domu (w skali 1:1), tak aby to moje cudeńko się tam zmieściło. Mieszkając w bloku, trzeba wziąć pod uwagę przenoszenie rzeczy przez drzwi... klatkę schodową itd.
Wierząc w to, że ten albo żaden inny, faktycznie zaniechałam dalszych działań.
No i mamy okres z przed kilku miesięcy (w tym wspomniany ostatnio etap wyjazdu do Lubina/Lublina na kurs ;) ). Zweryfikowałam na nowo swoje pomysły. Znalazła gotowy wzór domku, narysowałam rzut z góry na zwykłym papierze w kratkę, po czym poprzesuwałam ściany, zmieniając go do swoich potrzeb. Ten projekt też się trochę rozrósł... ale na szczęście jedynie o 10 cm, i to w szerokości, Czyli ewentualna przeprowadzka z nim jest możliwa. Jak widzicie naszkicowanie mojej koncepcji, nie wymagało zbyt wielu trudów, ale wbrew pozorom, spędziłam przy tym sporo czasu, zastanawiając się co chcę tu umieścić i jak ma wygadać podział pokoi.
Rodzina została zasypana moimi pomysłami! Stety-Niestety, należę do osób mocno angażujących otoczenie w to czym się interesuję.
Ale tak naprawdę za realizację zabrałam się 3 tygodnie temu. wzięłam plany, odwiedziłam Mamę, Przedyskutowałam każde pomieszczenie, pomysły, możliwości realizacji, okien, drzwi itd.. Spisałam sobie wszystko, ostatecznie decydując co gdzie będzie. Po raz setny przeszperałam Internet w poszukiwaniu inspiracji i rozwiązań.
Potem posadziłam ze sobą Tatę, omówiliśmy co jest możliwe, co niekoniecznie i na czym mi zależy. No i oczywiście wytłumaczyłam mu mój "techniczny" rysunek :).
Gdy otrzymałam deklarację, wsparcia w te kwestii, rozpoczęłam drugi etap... zakupy
sobota, 28 lutego 2015
Jak grom z jasnego nieba
Podobno miłość spada na nas jak grom z jasnego nieba.
Pamiętam to uczucie, zdziwienie, zachwyt, uwielbienie, przekonanie, że ON musi być mój… no może nie ten konkretny ale taki jak ON.
Miałam kilka lat i prawdopodobnie oglądałam wtedy fragment Teleranka. Prezentowano właśnie piękny, misternie wykonany domek dla lalek, z elektrycznością, z wszystkim najmniejszymi detalami. Nieświadoma wcześniej istnienia podobnych przedmiotów, zapragnęłam mieć jeden z nich. Ta scena w mojej głowie wyryła się bardzo silnie. Wielokrotnie w dziecięcych marzeniach wracałam myślami do tamtego obrazu. Nadal jest on dla mnie bardzo żywy, chociaż widziany przez kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund.
Jakieś dziesięć lat później w prezencie urodzinowym od koleżanki z klasy dostałam misia,około piętnastocentymetrowego wykonanego ze sporą starannością. No cóż mogę powiedzieć… był uroczy. Postanowiłam zrobić dla niego mebelki. Ależ to było przedsięwzięcie!!! Środek lata, piękna pogoda a ja z wyrzynarką i piłką tworzyłam łóżko, fotel i stolik. Opanowałam trawnik cioci i malowałam jej farbą moje meblarskie dokonania. Później szukałam pianki, dobierałam odpowiedni materiał na materac i tak powstał mały zestaw.
Po kolejnych dziesięciu latach odkryłam takich twórców jak SmallDreams i Miniaturowy Świat Lady Fanaberii. I zaczęłam rozumieć, że to sztuka, sztuka miniaturyzacji. Te wszystkie miniaturowe wiktuały jak szynki, pierogi, malutkie ekspresy do kawy i piękne stylowe wnętrza. Moja wyobraźnia naprawdę zaczęła galopować. Wiedziałam, że kiedyś to zrobię. Kiedyś.
Wszystkim pokazywałam, zachwycałam się, i deklarowałam stworzenia własnego domku.
Od tamtej chwili minęło dwa lata i dopiero teraz zaczynam wprowadzać moje marzenie w życie. Nawet kilka miesięcy temu wybrałam się na kurs organizowany przez Lady Fanaberię. Aby z bliska zobaczyć jak to wygląda. Aby cokolwiek „liznąć” z teorii i praktyki, aby się przygotować. Wyruszyliśmy, po kilku godzinach drogi, i po kilkunastu minutach krążenia przy ulicy gen. Władysława Sikorskiego nr. 20… po całym tym czasie… zorientowałam się, że pomyliłam miasta…. tak o 523 km, o jedną literkę. Lubin, Lublin… no co za różnica prawda? Tak przy okazji Lublin ma wartą odwiedzenia starówkę.
Niemniej jednak. Zaczynam budowę! Zagłębiam się w skalę 1:12.
Całą sobą chcę być częścią tego świata!
Nazywam się Magda. Dla przyjaciół Magic.
Mam marzenie i nie zawaham się go w końcu zrealizować!