piątek, 5 czerwca 2015

Pierwsze zakupy i produkcja łóżka cz. 1

Ten post miał trafić tu 3 miesiące temu, jednakże moja rzeczywistość uległa pewnej zmianie, co zachwiało moim dotychczasowym trybem życia. A z tym oczywiście związane utrudnienie realizacji planów. Korzystając z wolnego weekendu nadrabiam zaległości.

Pierwsze zakupy powiązane z moim domkiem, były bardzo ale to bardzo trudne. No bo na co się zdecydować? Czy zaczynam od stolarki, czy od szycia, czy od mas termoplastycznych, czy od małych papierowych akcesoriów???

Od przeglądania internetu głowa rozbolała. No ale trzeba ruszyć.
Szybka męska decyzja i stawiam na meble. Meble ręcznie robione z balsy. Lista zakupów rośnie, brak wiedzy i doświadczenia nie pomaga. Zresztą nigdy balsy w dłoni nie miałam. Wybrałam dwa kleje, matę samoregenerującą się, skalpel. W związku z tym, że jeszcze będzie szykowane łoże, dokupiłam ścierki.
Postanowiłam, zacząć od produkcji mebelków do mojej przyszłej sypialni. Wizja łóżka nie od razu była jasna. Wiedziałam natomiast, że musi być takie w jakim sama chciałabym spać. No i dwu osobowe. Niestety nie miałam jeszcze wtedy lalki. Więc obliczałam skale z kalkulatorem. Ale jak t to będzie wyglądać już po wprowadzeniu lalki, tego nie wiedziałam.

Bardzo podobają mi się tapicerowane łóżka. Pierwotnie myślałam o musztardowym, pikowanym zagłówku z rzeźbioną różą. Dlatego też na projekcie po lewej możecie zobaczyć żółty kolor. Są też załączone dwa z kilku zdjęć, które były dla mnie inspiracją. Kolor drewna natomiast ma być może mało oryginalnie mahoniowy.
Niestety wśród materiałów jakie otrzymałam nie znalazłam koloru musztardy. Ale czego się spodziewać po nieaktualnym próbniku materiałów do tapicerki mebli. Ostatecznie musiałam się zdecydować na oliwkową zieleń. Nie przewidziałam tylko, że jest ona w pełni nie fotogeniczna i w zależności od jej widzimisię przybiera inny kolor.

Produkowanie mebla zaczęłam od rzeczy, które nie są mi całkowicie obce, czyli od szycia. Przynajmniej tak mi się wydawało na początku. Kilka elementów pokrowca udało mi się faktycznie zszyć. Natomiast znaczną większość potraktowałam Wikolem. I w tym momencie ciesze się po stokroć, że wikol jest w miarę uniwersalny i materiał również sklei.
Trzy warstwy gąbko zmywaka, tektura modelarska dla wzmocnienia między 2 a 3 warstwą gąbki. Tektura spowodowała, ze materac jest w miarę sztywny, nie odkształci się oraz miałam jak zrobić mocne pikowania. Liczę na to, że pozostaną one w takiej wersji. Wszystko wycinałam zakupionym skalpelem... małym... bardzo małym skalpelem. Proces klejenia, naciągania, zszywania, naciągania pikowań, żmudny. Wielokrotnie zastanawiałam się czy efekt końcowy w ogóle do czegokolwiek będzie podobny. Jednym z problemów był bardzo cienki stary materiał z poszwy prababci. Drobne różyczki i kropeczki na materiale udało się wyeksponować wszywając biały materiał pod spód.
Reakcja rodziny, gdy wysyłałam im zdjęcie gotowego materaca - bezcenna. Nikt się nie zorientował, że jest on w skali 1/12.
Jednym słowem pierwszy przedmiot zrobiony z sukcesem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz