Zabierałam się już za buty kilka razy...
Dzisiaj też zanim na poważnie się nimi zajęłam to wyprodukowałam 6 (słownie sześć) zielono-morskich wieszaków na ubrania [zauważmy, że (a) nie mam ubrań innych niż te na Łucji (b) nie mam szafy], kilka razy zwątpiłam, i dwa razy (albo trzy) kasowałam posta z prośbą o pomoc i rady na forum. Ale są... i wieszaki i pierwsze butki dla Łucji :-)
Jak określę to doświadczenie: stres, zwątpienie, stres...
ale mówią, że pierwsze najbardziej boli.
A teraz czuję satysfakcję!
No i fajnie Ci wyszły te buty! Moja Heidi chodzi cały rok w klapkach. A takie bardziej zabudowane obuwie w tej skali to wyższa szkoła jazdy.
OdpowiedzUsuńTeraz trzeba szyć ubrania do wieszaków :-)
Dziękuję :-)
UsuńDzis w planach miala byc zimowa odziez... ale skonczylo sie na sexy majtkach.
Dziękuję za odwiedziny :-)
Dziękuję :-)
UsuńDzis w planach miala byc zimowa odziez... ale skonczylo sie na sexy majtkach.
Dziękuję za odwiedziny :-)
Mnie by duma rozpierała :) Świetne buciki!
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję za mile slowa ;-) duma mnie roznosila caly wieczór :-)
UsuńAniu, dziękuję za mile slowa ;-) duma mnie roznosila caly wieczór :-)
UsuńCuuuudownie :)
Usuń