Podobno miłość spada na nas jak grom z jasnego nieba.
Pamiętam to uczucie, zdziwienie, zachwyt, uwielbienie, przekonanie, że ON musi być mój… no może nie ten konkretny ale taki jak ON.
Miałam kilka lat i prawdopodobnie oglądałam wtedy fragment Teleranka. Prezentowano właśnie piękny, misternie wykonany domek dla lalek, z elektrycznością, z wszystkim najmniejszymi detalami. Nieświadoma wcześniej istnienia podobnych przedmiotów, zapragnęłam mieć jeden z nich. Ta scena w mojej głowie wyryła się bardzo silnie. Wielokrotnie w dziecięcych marzeniach wracałam myślami do tamtego obrazu. Nadal jest on dla mnie bardzo żywy, chociaż widziany przez kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund.

Po kolejnych dziesięciu latach odkryłam takich twórców jak SmallDreams i Miniaturowy Świat Lady Fanaberii. I zaczęłam rozumieć, że to sztuka, sztuka miniaturyzacji. Te wszystkie miniaturowe wiktuały jak szynki, pierogi, malutkie ekspresy do kawy i piękne stylowe wnętrza. Moja wyobraźnia naprawdę zaczęła galopować. Wiedziałam, że kiedyś to zrobię. Kiedyś.
Wszystkim pokazywałam, zachwycałam się, i deklarowałam stworzenia własnego domku.
Od tamtej chwili minęło dwa lata i dopiero teraz zaczynam wprowadzać moje marzenie w życie. Nawet kilka miesięcy temu wybrałam się na kurs organizowany przez Lady Fanaberię. Aby z bliska zobaczyć jak to wygląda. Aby cokolwiek „liznąć” z teorii i praktyki, aby się przygotować. Wyruszyliśmy, po kilku godzinach drogi, i po kilkunastu minutach krążenia przy ulicy gen. Władysława Sikorskiego nr. 20… po całym tym czasie… zorientowałam się, że pomyliłam miasta…. tak o 523 km, o jedną literkę. Lubin, Lublin… no co za różnica prawda? Tak przy okazji Lublin ma wartą odwiedzenia starówkę.
Niemniej jednak. Zaczynam budowę! Zagłębiam się w skalę 1:12.
Całą sobą chcę być częścią tego świata!
Nazywam się Magda. Dla przyjaciół Magic.
Mam marzenie i nie zawaham się go w końcu zrealizować!